Archiwum dla wyjazd

WA08: trasa

Posted in wyspa arran '08 (WA08) with tags , , , , , , , , on Niedziela, 16 marca 2008 by Edinburgh

Trasę wyprawy zaplanowała moja kobieta. Chodziło głównie o to, żeby przebieg wyprawy dostosowany był do jej wymagań. Musi być co najmniej ubikacja i ciepła woda.

1. Sobota

Pierwszy etap to podróż pociągiem z Edynburga do Falkirk. Tam skierujemy się na kanał łączący Edynburg z Glasgow i pojedziemy w kierunku tego ostatniego. W miejscowości Stepps (jakieś 25 mil od Falkirk) jest nasz pierwszy nocleg na kampingu. Ma być ubikacja, ciepła woda i podobno można palić ogniska. W każdym razie jest dosyć drogo, bo po 15 funtów za 2 osoby.

2. Niedziela

Następny nocleg jest w parku krajobrazowym przy zatoce Clyde. Jeszcze nie wiemy dokładnie gdzie, ale się dowiemy. Być może rozbijemy się na dziko. Jeśli nie, to znajdziemy jakiś kamping.

3. Poniedziałek

Trzeciego dnia kierujemy się do Ardrossan już na zachodnim wybrzeżu Szkocji skąd popłyniemy promem na wyspę Arran. Prom płynie jakieś 55 minut. Na samej wyspie planujemy spędzić jakieś 3-4 dni. Noclegi na Arran będą albo na kampingu albo w hostelu w zależności od samopoczucia mojej lepszej połowy.

4. Wtorek, Środa, Czwartek, Piątek

W te dni planujemy zwiedzanie samej wyspy. Podobno jest tam co oglądać. Zobaczymy, jeśli się nam znudzi, to ten plan może ulec modyfikacji.

5. Sobota

Powrót. I tutaj są dwie opcje, albo z Ardrossan do Edynburga pociągiem z przesiadką w Glasgow. Albo rowerami do Glasgow i stamtąd pociągiem do Edi. Zobaczymy w jakich będziemy nastrojach.

rzeczy niezbędne na wycieczce rowerowej

Posted in wypady with tags , , , , , , , , , on Czwartek, 3 stycznia 2008 by Edinburgh

Często mam opory żeby przemyśleć dokładnie czego będę potrzebował na wypadzie rowerowym. Przez to już kilka razy cierpiałem głód, chłód i niewygody. Oczywiście dużo zależy od typu wycieczki i tego w jakim terenie, na jakich rowerach będziemy się przemieszczać. I jeszcze kilkuset innych czynników 🙂 . Mimo to dobrze jest pamiętać, żeby parę przydatnych rzeczy do sakw/plecaka wrzucić.

1. Narzędzia i części zamienne.
Ja zabieram przede wszystkim zestaw do łatania dętek, łyżki do ściągania opon (lub małe klucze typu oczko rozm od 8 do 10), śrubokręt płaski i krzyżakowy w zestawie park toola, który zawiera również klucz imbusowy 2,5. Poza tym wożę klucz do szprych (w razie potrzeby centrowania). Oczywiście pompka. Baterie do oświetlenia, chociaż w większości przypadków jest to całkowicie zbędne, bo baterie można kupić już chyba nawet na pustyni.

2. Termos, czekolada, prowiant

Takiemu żarkłokowi jak ja nie trzeba o jedzeniu przypominać. Warto pamiętać, że jedzenie przyda się praktycznie zawsze. Zwłaszcza tym, którzy jeżdżą rzadko. Po kilku kilometrach często nawet zwykłe jabłko smakuje jak super fajowy egzotyczny owoc.

Co do czekolady i termosu, to taki zestaw przydaje się przede wszystkim na dłuższych odcinkach. Ze względu na bezpieczeństwo i wygodę zabieram często właśnie termos i na trasie przygotowuję kawę z torebki 3w1. Ewentualnie po prostu wbijam się do jakiejś kawiarni, ale z tym czasami jest problem bo właściciel może sobie nie życzyć obłoconych rowerzystów.

Polecam eksperymenty w różnych kombinacjach. Czekolada może być w płynie lub w tabliczkach. Można też zabrać cukierki kawowe zamiast kawy. Jak kto woli. Chodzi o to, żeby było coś ciepłego do picia i cukier w jakiejś łatwo przyswajalnej formie. Do tego kofeina, która podwyższa ciśnienie krwi.

Od tego zestawu czasami może zależeć czy ktoś z naszego timu przejedzie całą trasę, czy będzie chciał wracać po paru kilometrach. W ekstremalnych przypadkach ratuje życie.

3. Ciuchy

Nie mam doświadczenia w profesjonalnym ubiorze rowerowym, bo zwykle szkoda mi na to kasy. Przekonałem się jednak, że czasami lepiej kupić w zwykłym sklepie tani polar niż wydawać kasę na jakieś wynalazki. Obecnie jest środek zimy i w tym miejscu na Ziemi temperatury spadają czasami do -3, -5 stopni. Ja w takich temperaturach dojeżdżam codziennie do pracy, czyli jakieś 6 kilometrów w jedną stronę.

Zakładam zwykle na siebie przede wszystkim bawełnianą koszulkę. Testowałem już dry fity firmy Nike i podobne wynalazki innych renomowanych firm. Wszystkie śmierdzą niebywale po kilku użyciach i nie sposób tego sprać. Co prawda zapach może mieć znikome znaczenie kiedy jeździ się rowerem, ale zaręczam, że nie jest to przyjemne. O wiele lepiej sprawdza się póki co bawełna.

Na koszulkę zakładam jakiś polar, najlepiej cienki. Są takie naprawdę cieniutkie polary i to jest dobra sprawa. Dla mnie poza ciepłem liczy się swoboda ruchów. Cienki polar z długimi rękawami bardzo dobrze sprawdza się w większości warunków pogodowych. Nawet kiedy temperatura spada poniżej zera. Grubsze polary polecałbym jedynie jeżeli wieje silny wiatr.

Natomiast na wierzch zakładam kurtkę, również z cienkiego materiału. Znalazłem kiedyś taką w Lidlu, za 8 funtów i służy mi już około pół roku. Ma taką zaletę, że bardzo dobrze chroni przed wiatrem i dosyć dobrze przed deszczem. A na większy deszcz mam specjalną kurtkę przeciwdeszczową.

Na dłuższe wypady biorę też czasami do sakwy grubszy polar, który może przydać się przy dłuższym postoju. Po za tym, jeżeli da się przewidzieć niepewne warunki pogodowe typu deszcz i/lub śnieg to można się pokusić o skarpety na zmianę.

Na nogi jakieś nie za grube spodnie. W nogi będzie ciężko zmarznąć bo w końcu powinny być w ruchu praktycznie na okrągło 🙂 . Poza tym nogi są zwykle bardziej odporne na niskie temperatury niż reszta ciała.

Stopy można ubrać w jakieś grubsze skarpety jeżeli jest w okolicach zera lub mniej. Jeżeli jest powyżej +5 i nie pada to zwykłe sportowe skarpetki powinny wystarczyć. Ewentualnie można gdzieś pochować na wszelki wypadek plastikowe reklamówki, które dobrze chronią stopy przed wilgocią. W odróżnieniu od mięśni nóg stopy pozostają stosunkowo bezczynne. Dodatkowo nacisk na pedały może ograniczać krążenie krwi i doprowadzać do zmarznięcia.

4. Sakwy zamiast plecaka

Jeżeli jeszcze nie kupiliście sobie sakw, to polecam sprawę przemyśleć. Brak obciążenia na plecach daje większą radość z jazdy. Mniej się człowiek zmęczy i łatwiej będzie się poruszać. Plecak jeżeli już to jakiś wygodny.

5. Naczynia i sztućce

Przydadzą się zwłaszcza jeżeli planujemy rozpalać ognisko i np smażyć kiełbasę. Nóż, widelce, łyżeczka i kubki to podstawa.

Talerzyki w zasadzie są zbędne, bo można jeść albo z chleba, albo w ostateczności z plastikowych hermetycznych opakowań lub z wieczek do tych opakowań. Nie polecam obciążać się porcelaną, a już tym bardziej środowiska jednorazowymi wynalazkami.